Trzęsienie ziemi

Trzęsienie ziemi w Polskim Związku Piłki Nożnej trwa. Trwoga ogarnęła sędziów, działaczy, a nawet właścicieli siedziby związku, którzy chcą wyeksmitować piłkarską centralę. Pesymiści uważają, że to nie koniec nieszczęść, bo do skoku czają się  ABW, CBA i minister Wassermann. Jednym słowem kataklizm, który ma przynieść odnowę i pchnąć polski futbol na drogę sukcesów.  Trudno uwierzyć w mające nadejść złote lata naszej piłki, ponieważ odnowiciele to ludzie, którzy mają niemały udział w dzisiejszym kryzysie. W PZPN działa zamknięty krąg tych samych ludzi od lat troszczących się przede wszystkim o zachowanie układu. Niechaj nikogo nie zmylą drobne przetasowania i zmiany funkcji. To wszystko służy zachowaniu stołków, a nie trosce o dobro naszej piłki.

Wytrawny gracz  M. Listkiewicz  tkwi w strukturach PZPN od lat. Obecnie deklaruje chęć rezygnacji, ale nie pozostaje bierny. Sondażowo lansuje na swoje miejsce Grzegorza Lato dobrze wiedząc, że jest to kandydatura bez szans. W grach zakulisowych "Listek" jest mistrzem i już zapowiada pielgrzymkę do zaprzyjaźnionego prezydenta FIFA Seppa Blattera. To właśnie Szwajcar maże zablokować powołanie w PZPN zewnętrznego komisarza  i wzmocnić nadwątloną pozycję Listkiewicza.

Czy Listkiewicza stać na powtórzenie majstersztyku sprzed kilku lat, kiedy walcząc o fotel prezesa zneutralizował groźnych konkurentów Antoniego Piechniczka i Zbigniewa Bońka? Wystarczyło kilka wyjazdów zagranicznych i stanowiska szefa wyszkolenia oraz wiceprezesa związku. Boniek na własnych plecach wyniósł Listkiewicza na prezesowskie stanowisku rezygnując z rywalizacji w ostatniej chwili i zachęcając głosujących do poparcia Michała. Dziś Boniek człowiek starego układu jest jednym z kandydatów na zajęcie miejsca po Listkiewiczu. A więc nic nowego! Powtórka z historii?

Zibi już się zapewne zastanawia jak nie zrobić krzywdy Listkiewiczowi i znaleźć dla niego miejsce w polskiej piłce. W piłce, którą toczą nie tylko korupcja, ale także chore powiązania. W PZPN nie było dotychczas miejsca dla ludzi niezależnych, samodzielnych, ambitnych z pomysłami. Pasjonat piłki  halowej Zdzisław Wolny przekonał się o tym bardzo szybko. Przewodniczył komisji PZPN ds. futsalu społecznie. Tracił czas i własne pieniądze. Nie korzystał z PZPN-owskich wyjazdów działaczy do Cardiff, Wiednia i innych miast uważając, że turystyczna darmocha jest niemoralna. Poniósł  za to surową karę. W czasie wyborów zarządu PZPN znalazł się, na krążącej po sali, karteczce z nazwiskami tych, których trzeba skreślić. Naturalnie przepadł. Dotknięty taką formą PZPN- owskiej demokracji zrezygnował z pełnionej funkcji. Nikt nie rozpaczał, że odszedł zdolny, ambitny menadżer, bo Zdzisław Wolny był niewygodny i niebezpieczny ze swoją wizją zbudowania piłki halowej na światowym poziomie. Znając mechanizmy rządzące Polską piłką trudno mi uwierzyć, że czekające nas zmiany pomogą rozwojowi tej dyscypliny w naszym kraju. Za dużo wśród kandydatów na szefa związku starych znajomych.

       

 
zza kadru | strona główna
   

Copyright © 2006 Andrzej Zydorowicz. Design by 3ga.pl Projektowanie stron www.